niedziela, 11 września 2016

Droga przez mękę - mycie włosów samą wodą. Tydzień pierwszy - Inicjacja.


Przeglądając artykuły i filmiki na temat WO brakowało mi informacji na temat pierwszych tygodni, miesięcy stosowania metody, okresu przejściowego, o którym wszyscy mówią. Byłoby to naprawdę pomocne i czegoś takiego szukałam. Zazwyczaj mamy jakąś osobę, która chwali się, że ma to już za sobą, że jej włosy już się nie przetłuszczają. Było też kilka artykułów o tym co należy robić. Wszystkie mówią, że na początku jest ciężko, ale nikt tego nie opisuje dokładnie, dlatego postanowiłam napisać taki dziennik. Może ktoś za rok lub dwa zdecyduje się na ten eksperyment i taki wpis okaże się pomocny, jeśli mi się uda uzyskać oczekiwany rezultat.
Artykuł podzieliłam a mimo to jest zdecydowanie za długi. Mam jednak nadzieje, że dotrwacie do końca, a jeśli to się nie uda zapraszam na sam koniec do przeczytania podsumowania. Postaram się, by relacja z kolejnego tygodnia była zdecydowanie krótsza, może inna forma. Wiadomo, że na początku popełnia się najwięcej błędów.

Przedstawiam pierwszy tydzień metody WO w moim wykonaniu:

Dodam tylko, że włosy myłam w niedziele rano szamponem z leszczyną.
Ja nie użyłam odżywki, ale jeśli ktoś jej używa to warto po raz ostatni jeszcze raz na koniec umyć włosy samym szamponem, tak żeby nie było trudnozmywalnych produktów na włosach.

Poniedziałek, 5 września: 
Pierwszy dzień, pierwsze mycie/płukanie wg powyższej procedury, byłam całkiem zadowolona, włosy nie wyglądały na brudne pozostało tylko takie lekko oleiste uczucie na skórze, więc postanowiłam użyć mąki kukurydzianej w roli suchego szamponu. W fazie przejścia wszyscy radzą raczej włosy upinać, więc tak też postąpiłam, wyglądało to naprawdę normalnie. W końcu dzień wcześniej rano umyłam włosy szamponem. Co więcej końcówki wyglądają sucho i włosy są matowe, ale sprawiają wrażenie mocniejszych i jest ich jakby więcej.

Wtorek, 6 września:
Chwila zwątpienia nr 1. Dosyć szybko, prawda? Umyłam włosy rano, ale były tak tłuste w dotyku i nieprzyjemne, jak jedna wielka bryła sklejone razem, chociaż nie było tego widać, co więcej grzywka była naprawdę ok, jak również dolna partia włosów. Ale sam czubek głowy - tragedia. Myślę że to użycie mąki kukurydzianej sprawiło, że ten tłuszcz się tam przykleił. 
Choć było to polecane w kilku artykułach, nie będę już używać suchych szamponów, ani tych domowych ani drogeryjnych. Na moich włosach to się nie sprawdza i zawsze musiałam po nich myć włosy intensywnie, bo to się ciężko zmywa, tym bardziej gdy używam samej wody.
Po południu wypłukałam włosy po raz drugi, ale nic to nie dało. Wieczorem wykonałam sobie masaż głowy i rozprowadzanie sebum palcami udało mi się nawilżyć końce, ale jest wyraźna różnica między tymi włosami które były farbowane.

Środa, 7 września:
Umyłam włosy rano, od dnia poprzedniego nic się nie zmieniło, nadal włosy tłuste i takie brudne, na czubku czyli tam gdzie użyłam tej nieszczęsnej mąki. Jest to dosyć zabawne, bo włosy nie są tłuste przy samej skórze tylko tak 2 cm od nasady przez jakieś 8 - 10 cm. Zaczęłam zagłębiać się w temat, czytać coraz więcej. I voilà: W użyciu tej metody ważne jest szczotkowanie włosów - ważniejsze niż mycie.
Kiedy byłam jeszcze w liceum, i zaczęło się codziennie mycie włosów, mój tata mówił mi, żebym nie myła ich codziennie bo je zniszczę a zamiast tego, żebym używała szczotki to nie będą mi się tak przetłuszczały. Nie wiem skąd on to wiedział, może moja babcia tak robiła, ona miała długie włosy.
Do tego wszystko inne dookoła krzyczy, że zbyt częste dotykanie włosów powoduje przetłuszczanie i że szczotkowanie niszczy włosy, całe życie byłam przekonana co do tego. Ale tutaj wszystko jest inne. 
Po południu szczotkowałam włosy, długo... Do tej pory myślałam, że szczotkowanie polega na rozczesaniu włosów, ale ja je czesałam jeszcze długo po tym jak były rozczesane, udało mi się rozbić te pokłady sebum zbite w jednym miejscu.
Szczotkowanie włosów powoduje przesunięcie sebum zbierającego się u nasady włosów i rozprowadzenie go na całej długości, co odżywia włosy i niweluje przetłuszczony wygląd. Szczotkowanie pozwala nam pozbyć się kurzu i zanieczyszczeń. Należy szczotkować włosy codziennie, dość długo. Przed szczotkowaniem można wykonać masaż skóry głowy. Najlepiej sprawdza się dzik, gdyż gęste włosie dokładnie rozprowadza sebum. Ja dzieliłam również włosy na cienkie pasma.
O szczotki oczywiście należy dbać i je myć. W tej metodzie myślę, że nawet częściej niż normalnie. Tutaj to już używam mydła.

Czwartek, 8 września (Tłusty czwartek):
Dziś postanowiłam włosów nie myć w końcu o to chodzi w tym wszystkim, nasze sebum ma odżywić włosy i skórę głowy, ma nadać odpowiednie PH. Zwierzęta w końcu nie używają szamponów, podobno  nasze włosy też tego nie potrzebują, a nasze ciało, jest tak skonstruowane, że samo dba o siebie, zobaczymy. Są tłuste, a nawet mega tłuste. Tak miało być ja się z tym liczę, to jest dzień kucykowy. Pierwszy tydzień miał być trudny i jest :) Ma być trudno do 3 miesięcy, u niektórych ludzi krócej.
Wieczorem włosy przeczesałam kilka razy, ale nie było to przyjemne, oj nie, sam tłuszcz! Masaż też wykonałam raczej krótki. Co ciekawe moje włosy wyglądają naprawdę tłusto, ale ja nie czuję tego, czyżbym się przyzwyczaiła? Ostatnie 3 dni one nie wyglądały tak tłusto jak dziś, a ja czułam większy dyskomfort.
Proszę bardzo oto dowód, ja naprawdę to robię:
To jest zdecydowanie dzień kucyka i to takiego w nieładzie, taki mój tłusty czwartek :)

Piątek, 9 września:
Poranna rutyna, skalp wymasowany, sebum rozprowadzone tak daleko jak mogłam. A było go dużo. Skalp wymasowałam później jeszcze raz TangleTeezerem, i nim też przeczesałam włosy, były tak tłuste, że wyglądały jak mokre, serio! (zdjęcie po prawej, robione po ciemku)

Wymyłam jeszcze szczotki, to jest takie naturalne. Korzystając z tej metody masz tak zwyczajnie ochotę myć szczotki codziennie lub co 2 dni. Nie musisz o tym pamiętać, zastanawiać się czy to już czas, zwyczajnie masz ochotę :).

Wskoczyłam pod prysznic, użyłam raczej gorącej wody albo bardzo ciepłej, ale gdy już miałam dość trochę jednak obniżyłam temperaturę. To uczucie - pocić się będąc pod prysznicem lol. Włosy masowałam dłużej niż zazwyczaj, tzn bardziej przesuwałam po nich palcami z góry na dół pasmo po paśmie. Starałam się aby każde pasmo miało kontakt ze strumieniem wody. Szczerze, to trwa dłużej niż mycie szamponem, mówi się o zyskanym czasie, może chodzi o to, że później myjemy włosy zdecydowanie rzadziej.
Taka mała obserwacja: wcześniej, gdy włosy były mniej tłuste, dużo gorzej manipulowało mi się nimi pod prysznicem. Więc dziś to było bardzo intuicyjne, rozdzielałam pasma i je masowałam do momentu aż robiło się to trudne (takie skrzypiące). Co więcej jeszcze kiedy były mokre, czułam że są czyste, lepiej niż w dni poprzednie.
Wniosek: Im brudniejsze włosy, im więcej sebum, tym lepiej będą umyte.
Włosy schną szybciej, nie są mocno zwilżone, co może oznaczać, że nie są tak narażone na zniszczenia.
Sukces nr 1: Po wyschnięciu włosy wyglądały świetnie, to chyba pierwszy dzień gdzie mogłabym je nosić rozpuszczone, gdybym tylko umyła je równo... Okazało się, że nie wymyłam dokładnie prawej strony, tylko lewą i tą właśnie prezentuję, aby pokazać, że to naprawdę działa, nawet grzywka jest czysta. Włosy są mniej matowe niż pierwszego dnia i pozbyłam się tłustego czubka głowy, skalp czuje się świeżo. Tylko że, gdy dotykam włosów, one są tłuste, nie tak jakby były przetłuszczone, ale jednak jest na nich film. Określiłabym to jako włosy na drugi dzień po myciu. Nie są takie jak po szamponach i nigdy mają nie być, nawet po okresie przejścia. Jest jeszcze okres przejścia psychicznego, trzeba się przyzwyczaić.
Dlaczego wymyłam jedną stronę? Podczas mycia pod wodą przerwałam czynność masowania włosów i później zapomniałam do tego wrócić. To trwa bardzo długo i byłam tym trochę zmęczona. W relacjach innych kobiet, słyszę tylko o tym, że namaczasz głowę w wodzie i koniec. U mnie to tak nie działa. Muszę je dokładnie przeczesywać palcami, każde pasmo kilkakrotnie. Planowałam jutro włosów nie myć, ale muszę trochę doszorować prawą stronę.

Jeszcze jedna dosyć ważna sprawa, nad którą możecie się zastanawiać - zapach. Nie ma brzydkiego zapachu, nie ma właściwie żadnego zapachu.

Sobota, 10 września:
Wczoraj nie wyszczotkowałam włosów wieczorem i nie wymasowałam (leń), za to dziś rano obudziłam się z całkiem akceptowalnymi włosami, gdybym ich nie uczesała, wygładziła ręką i związała w kucyk, mogłabym przechodzić cały dzień.
Ale chciałam je umyć. Masowałam najpierw skórę głowy TT, następnie szczotkowałam i rozprowadzałam palcami sebum. Moja skóra w tym zabiegu wytworzyła dużo sebum, ale włosy nie były aż tak przetłuszczone jak wczoraj rano.
Pod strumieniem gorącej wody czułam, że nie są tak czyste jak wczoraj, całe to masowanie zajmowało za dużo czasu, woda za ciepła, efekt sauny pod prysznicem. Powiedziałam sobie: stop. Ja nie lubię sauny :) Miałam nawet ochotę umyć je szamponem, ale nie. Muszę być twarda.
Poza tym wydaje mi się, że używam teraz znacznie więcej wody. Gdzie ta oszczędność czasu i pieniędzy?
Wpadłam na nowy genialny pomysł! Mycie włosów w misce wody: Do miski nalałam gorącej wody, tak ciepłej do jakiej tylko mogłam włożyć ręce, i w tej misce dokończyłam czyszczenie włosów palcami. Mimo to, już podczas mycia czułam, że to nie to samo co wczoraj. No, niestety trzeba dać się włosom przetłuścić! 
Popełniłam jeszcze jeden grzech: użyłam oleju na końce. To był odruch, wcierałam sobie masło shea w twarz i tak odruchowo nadmiar, który został na dłoniach, wtarłam w końcówki (zawsze tak robiłam!). Efekt, niedomyte końce, matowe i strączkujące się.
Po wyschnięciu włosów wszystko się potwierdziło, wyglądają gorzej niż wczoraj (fot. po prawej), jednak uważam stan za społecznie akceptowalny. Nasada włosów: OK, końce włosów: Nie! W kucyku też nie najlepiej, takie zwisające ciężkie strączki.
Jutro zdecydowanie nie umyję włosów, zrobię to dopiero w poniedziałek. Czyli o efektach dowiecie się dopiero za tydzień!
Sobota -dzień koka w nieładzie:
Jeszcze bardziej społecznie akceptowalny wygląd!
Rada na dziś: jeśli czujesz, że z twoimi włosami coś nie tak w okresie przejściowym, użyj czerwonej szminki! Czerwony kolor ust będzie zwracał uwagę bardziej niż tłuste włosy!

Niedziela, 11 września:
Rano nawet OK, lepiej niż w czwartek. Obudziłam się, lekko przeczesałam włosy, aby zebrać je w kucyk. Z kucyka zrobiłam smętnego kręciołka i zebrałam grzywkę do góry. Prysznic zajął mi dziś 5 minut jest sukces!
(Twarz inspirowana Shikamaru z Naruto)
Po południu włosy już takie same jak w czwartek. Potwierdza się moje 1,5 dnia świeżości.
Wieczorem masowanie skalpu, rozprowadzanie sebum palcami i szczotkowanie.
To najkrótszy opis "niedzieli dla włosów" na świecie!!! :D

Wnioski z całego tygodnia (dla tych, którzy nie mieli ochoty wszystkiego czytać):
Jeśli chcecie poznać kontekst poniższych wniosków, są one podkreślone na różowo w tekście.
W poprzednim wpisie znajduje się sposób postępowania, który teraz zostanie lekko zmodyfikowany na podstawie moich doświadczeń.

WO krok po kroku:
Myjemy włosy tak często jak uważamy za konieczne, na początku trzeba je myć codziennie lub co kilka dni, później ludzie myją je raz na dwa tygodnie a nawet raz na miesiąc!
Polecam je myć jednak co dwa dni, jeśli macie włosy mocno przetłuszczające się. Włosy muszą być mocno brudne, żeby łatwiej się je myło.
1. Przed myciem masujemy skórę głowy opuszkami palców (lub czymś innym, np szczotką Tangle Teezer, lub inną plastikową szczotką), tak żeby spowodować wydzielanie sebum, które traktujemy jako odżywkę dla naszych włosów, a nie jak zło z którym trzeba walczyć.
2. Pasmo po paśmie rozprowadzamy sebum palcami od nasady w kierunku końców włosów, tak daleko jak nam się to udaje.
3. Rozprowadzamy sebum szczotką z włosia dzika, dosyć długo trzeba szczotkować.
4. Spłukujemy Masujemy włosy pod gorącą wodą, tak gorącą jaką jesteśmy w stanie wytrzymać. (Niestety samo spłukiwanie nie wystarczy. Rozdzielamy pasma włosów, płuczemy każde z osobna, przeczesujemy palcami, masujemy skalp i włosy palcami. Pierwszy etap mycia, dla bardziej oszczędnych, można wykonać w misce z gorącą wodą)
5. Pod prysznicem przeczesujemy włosy palcami. Ja powtarzam jeszcze punkt 2. Zamienione z punktem 4. Tym razem spłukujemy włosy letnią (normalną) wodą. Jeśli w punkcie 4 użyliśmy miski to trzeba też troche przeczesać włosy palcami.

Wprowadzamy wieczorny rytuał szczotkowania włosów, i dajmy sobie na to czas, to ważne, jak również przyjemne. W okresie przejściowym, wieczorne szczotkowanie i masowanie skalpu wykonujemy tylko w dni poprzedzające mycie. 
Nie polecam na tym etapie stosować, suchych szamponów ani olejowania włosów.

No to pa, za tydzień postaram się pisać mniej :)

10 komentarzy:

  1. Na niektórych zdjęciach efekt jest naprawdę świetny! Ja nie mam do tego odwagi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Właściwie, we wszystkie dni kiedy włosy były myte było ok. Tylko że to nie to samo co mycie szamponem i masz ochotę nosić je w kucyku, lub warkoczu, trzeba się przyzwyczaić.

      Usuń
  2. Ciekawa sprawa :-D ale czy w tej metodzie trzeba używać gorącej wody? Ja mam wrażenie że gorąca woda przyspiesza produkcję sebum i włosy szybciej sie przetluszczaja :-) dlatego tez unikam gorącej wody podczqs mycia włosów :-) koniecznie daj znac jak wypadl następny tydzień :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie doszłam do wniosku, że wszystkie moje wnioski były błędne, i właśnie przestałam używać gorącej wody :) Właśnie ona przyspiesza produkcję sebum, ale z drugiej strony masowanie skalpu też. Ja się tak naprawdę takiego postępowania uczę sama w tym momencie i tak jakby na bieżąco relacjonuję! :D Następny tydzień już powstaje.

      Usuń
  3. Jednak wytrwałam i przeczytała do końca. Mam na tą metodę już dawno ochotę ale musiałabym chyba przestać wychodzić z domu, na ani jednym Twoim zdjęciu Twoje włosy nie wyglądają tak źle jak moje po 3 dniach, nawet nie 3 bo myje włosy wieczorem co drugi wieczór ale co 3 nie da rady

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie za dużo nie wychodzę z domu... ale w dni mycia jest naprawdę spoko. W czwartek jak wyszłam na spacer to czułam się źle. Naprawdę źle, a w niedziele założyłam czapkę z daszkiem ;)
      Trzeba być twardym i trzeba na nowo poznać swoje włosy. A szczotkowanie daje fajny efekt, o tym już za tydzień!

      Usuń
  4. Ciekawa metoda. Aczkolwiek sama chyba testować jej nie będę - taplanie się w tych wszystkich mazidłach sprawia mi ogromną frajdę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Baaardzo ciekawe! A te domalowane twarze są czadowe:D Aż się rozmarzyłam na temat szczotki z dzika, bo przy mojej długości mogłaby być fajnym gadżetem. Dzięki za przypomnienie:) Trzymam kciuki za dalszy etap!:))

    OdpowiedzUsuń