sobota, 20 grudnia 2014

Farbowanie włosów henną Venita i moje sobotnie rytuały.

Odkąd zaczęłam świadomie dbać o włosy, najpierw skierowałam kroki do kuchni, czyli to co miałam: siemię lniane, cytryna, oliwa z oliwek, żółtko, kakao, kawa itp. nie wszystko przypadło mi do gustu, część wręcz pokochałam. Następnie zainteresowałam się polecanymi kosmetykami, takie pewniaki, maska Alterra, Kallos Latte, Facelle itp. Co spodobało mi się w tych kosmetykach to fakt, że mają bardzo niską cenę i wykorzystujemy w nich konkretne właściwości. Dawniej uważałam że odżywka do włosów, aby być dobra musi kosztować min. 10 zł, a farba 20 zł. Teraz staram się używać jak najtańszych kosmetyków, wybranych na podstawie składu. W ten sposób mogę kupić ich więcej, i cieszyć się ich różnymi właściwościami. Zwłaszcza, że jestem na etapie testowania co lubią moje włosy.


Na początek farbowania wybrałam hennę Venita, cena to ok. 5 zł (w Hebe trochę więcej). Ale następnie chcę wypróbować Khadi. I myślę, że zamówię ją w okolicach stycznia.

Farbowanie odżywką Venita:
Na początku zakupiłam Brąz, składa się on z indygo, kilku dodatkowych barwników, chny i talku.
Talk jest dodany prawdopodobnie jako wypełniacz lub dla zachowania konsystencji po wymieszaniu proszku z wodą. Wewnątrz opakowania znajduje się zielony proszek, który należy wymiesza,c z gorącą (ale nie wrzącą) wodą. Zapach przypomina zieloną lub czerwoną herbatę i jest z pewnością milszy dla nosa niż zapach amoniaku (kociej kuwety) w zwykłych farbach do włosów.
Wybrałam ten kolor, ponieważ chciałam jak najbardziej zbliżyć się z kolorem moich tlenionych włosów do naturalnych odrostów. Jednak, ku przerażeniu po zmyciu moje włosy były SZARONIEBIESKIE!!!
Na opakowaniu ostrzegali by przed farbowaniem włosów farbowanych wykonać test kolory na jednym pasmie, ale co mnie obchodzą ostrzeżenia, ja chciałam wyrównać kolor włosów. :)
Nie poddałam się jednak w tym momencie, postanowiłam wzmocnić mieszankę o ciepłe tony. I następnym razem zakupiłam jeszcze jeden "Brąz" i dwie "Chny". Do pierwszego farbowania zużyłam około 1/3 opakowania, wszystko co mi zostało i to co zakupiłam wymieszałam razem w słoiku. Do farbowania używam ok. Jednej dużej kopiatej łyżki. Udało się, kolor jest zbliżony do naturalnego, ale odrobinę jaśniejszy.
W składzie Chny mamy już tylko Chnę i talk.
Sposób użycia:
Proszek mieszamy z wodą o temp. ok 75 - 80° C. Po ostudzeniu nakładamy równomiernie na umyte, mokre włosy. Nakładamy foliowy czepek, zawijamy ręcznikiem. I czekamy 40 - 60 min. Kolor zależy od utrzymania ciepła. Następnie spłukujemy ciepłą wodą, et voilà.

Po takim farbowaniu zauważyłam, że włosy są bardzo suche, niestety jest to efekt, jaki występuje u mnie po większości ziół. Dziś też włosy są matowe. Ale henna dodała im grubości.

Moje sobotnie rytuały włosowe:

Dzisiejsze farbowanie połączone jest z zabiegami które wykonuje regularnie co sobotę.
Zaczynam jeszcze w piątkowy wieczór od nałożenia mojej wcierki olejowej na skórę głowy, oraz oleju kokosowego na długość. Wczoraj jednak był to olej lniany ze względu na testowanie przeze mnie porowatości włosów.
W sobotę po obudzeniu (i porannej kawie) wykonuje peeling z parzonej kawy dla skóry głowy. Peeling ten ma za zadanie oczyszczenie mieszków włosowych z zalegającej wydzieliny oraz pozostałości naskórka, przez co przyspiesza porost włosów. Zawarta w nim kofeina stymuluje krążenie krwi co pozytywnie wpływa na odżywianie włosów od środka i na porost włosów.
Krok następny to nałożenie mojej maski/szamponu. Mieszam w miseczce odżywkę lub maskę (zazwyczaj Crema à Latte) z łyżką miodu i nakładam na włosy na pół godziny.
Z moich obserwacji wynika, że maska wymieszana z miodem to lepszy szampon niż sama maska. Więc jeśli nie przekonałaś się do mycia włosów odżywką, spróbuj wymieszać ją z miodem.
A najlepszą opcją jest użycie miodu scukrzonego - 1 łyżka + 1 łyżka ciepłej wody do rozpuszczenia miodu + 1 łyżka odżywki. Taka mieszanka pieni się jak szampon!
Zazwyczaj kończę w tym momencie na zmyciu maski i zabezpieczeniu włosów silikonem, ale dziś pomiędzy miodem a silikonem nałożyłam Venitę na godzinę. Dziś również dla odmiany wysuszyłam włosy pierwszy raz od rozpoczęcie świadomej pielęgnacji. W mojej suszarce aby otrzymać chłodny nawiew muszę przez cały czas przyciskać przycisk, auć! Muszę coś z tym zrobić!
Oto efekt farbowania:
Przepraszam za jakość zdjęcia, nie chciałam dodawać efektów by nie przekłamać obrazu.
Jak widać henna nie pokrywa w 100% tlenionych włosów po dekoloryzacji. Natomiast farbowanie daje mi efekt naturalnych odrostów i taki efekt jest dla mnie satysfakcjonujący. Włosy były już całkiem jasne, bo kolor po poprzednim farbowaniu się "sprał" i zrobił się szary. Oto kosmyk z 17 grudnia:

Dodam jeszcze, że obecna długość włosów mierzona od czubka to 39 cm, uhu! :))

Pozdrawiam
Nat

3 komentarze:

  1. Ja swoje włosy oceniłabym jako średnioporowate :)

    Co do farbowania twoich włosów to efekt bardzo mi się podoba :)
    Kochana wiem, że obserwujesz mojego bloga, za co bardzo ci dziękuję :)
    Chciałabym móc się zrewanżować, ale żeby to uczynić musiałabyś wrzucić na pasek boczny gadżet Obserwatorzy (Układ -> Dodaj gadżet -> Więcej gadżetów -> Obserwatorzy)
    Daj znać jak to zrobisz, będzie mi bardzo miło zaobserwować Twój blog !
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz i Masz! Ja zawszę dodawałam blogi przez bloggera. Do listy czytelniczej.

      Usuń
    2. O, też Ci miałam to podpowiedzieć. Już obserwuję :)
      I zgadzam się z tym, dobry kosmetyk nie musi być drogi, a na ogół właśnie te dobre są tanie :)

      Usuń